Informacje ogólne

Ten blog rowerowy prowadzi rzasin z miasteczka Blisko Szczecina. Mam przejechane 3353.08 kilometrów w tym 30.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.49 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Marzec1 - 2
- 2017, Luty1 - 1
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień1 - 2
- 2016, Lipiec2 - 2
- 2016, Maj1 - 2
- 2016, Kwiecień2 - 1
- 2016, Marzec1 - 3
- 2016, Luty2 - 4
- 2015, Październik4 - 0
- 2015, Wrzesień3 - 0
- 2015, Sierpień9 - 2
- 2015, Lipiec5 - 3
- 2015, Czerwiec1 - 1
- DST 109.00km
- Czas 07:44
- VAVG 14.09km/h
- Temperatura -3.0°C
- Sprzęt Kands Comp Er 29" e-bike
- Aktywność Jazda na rowerze
Dookoła jeziora Wełtyńskiego
Czwartek, 16 lutego 2017 · dodano: 17.02.2017 | Komentarze 1
Od września zeszłego roku to pierwsza dłuższa wyprawa na jaką się zdecydowałem. Musiałem w końcu rozruszać mięśnie i rower. Postanowiłem zwiedzić okolice Wełtynia a w szczególności jezioro Wełtyńskie. Wstępnie ustaliłem sobie inną trasę niż ta na mapce ale podczas jazdy ze względów że tak powiem terenowych zmieniłem ją. Wolałem jechać asfaltem ze względu sporej ilości lodu zalegającego na leśnych drogach. Po prostu nie dało się jechać bo o wywrotkę nie trudno. Temperatura z rano (godzina 6:50) -3 a około 10:00 zrobiło się nagle ponad 10 stopni wyszło słoneczko i było przeokropnie ciepło.
A teraz nieco inaczej zamiast fotek mam film
Kategoria Wycieczki
Komentarze
olahi | 16:54 niedziela, 19 lutego 2017 | linkuj
Wiem, co to jest wspomaganie, bo dziś miałem okazje go doświadczyć. Było to wspomaganie naturalne, bo w postaci wiatru wiejącego w plecy. Każde wspomaganie, naturalne, elektryczne, spalinowe, czy parowe, działa dokładnie tak samo. Po prostu jedzie się lżej, kiedy jest opór jedzie się ciężej.
Z powrotem było mega trudno i się męczyłem nieraz jadąc 12 km na godzinę. Oczywiście jak jest trudno to też jest fajnie, pod warunkiem, że kompan obok ma podobną kondycję i tak samo odczuwa te trudności. Wówczas w sposób naturalny układa średnia, która z czasem spada, przerwy itd. To nie chodzi, czy rower, ze wspomaganiem jest lepszy, czy gorszy, jest on inny i tej różnicy się nie przeskoczy, nawet jak maksymalne dostosujesz się do mnie to i tak będę się czuł jak zawalidroga i będę inaczej odczuwał zmęczenie. Patrzyłem na Twoją jazdę nad morze, średnia ponad 20 km na godzinę i to chyba z wliczonymi postojami, ale nawet jeżeli nie, to jest to prędkość całkowicie poza moim zasięgiem, na takim odcinku, nawet po idealnym asfalcie, a co dopiero z odcinkami w terenie. Można i wybrać się na wycieczkę na dwóch Jubilatach z PRL-u, schodzić z roweru i podchodzić pod każdą górkę i też będzie fajnie, ale jeżeli ktoś z takim rowerem, wybierze się z kimś kto jedzie na kolarce, to to zwyczajnie nie wypali. Pamiętam jak robiłem z kumplem, pierwszą setkę w życiu, on też, byliśmy tak zmęczeni, że nie mogliśmy podjechać pod górkę koło Teatru Letniego, ale co ważne, obaj padaliśmy wtedy na ryj, więc jeden drugiego wspierał i mobilizował, a nie jeden drugiego gonił lub jeden na drugiego czekał. Ty chcesz jechać rowerem ze wspomaganiem, bo nie lubisz się męczyć, dla mnie taki rower jest wykluczony, z powodów ideologicznych, bo lubię się zmęczyć i chcę mieś satysfakcje, że to co przejechałem, faktycznie przejechałem wyłącznie swoją siłą. Tego nie da się pogodzić, a już na pewno na dłuższej trasie.
Komentuj
Z powrotem było mega trudno i się męczyłem nieraz jadąc 12 km na godzinę. Oczywiście jak jest trudno to też jest fajnie, pod warunkiem, że kompan obok ma podobną kondycję i tak samo odczuwa te trudności. Wówczas w sposób naturalny układa średnia, która z czasem spada, przerwy itd. To nie chodzi, czy rower, ze wspomaganiem jest lepszy, czy gorszy, jest on inny i tej różnicy się nie przeskoczy, nawet jak maksymalne dostosujesz się do mnie to i tak będę się czuł jak zawalidroga i będę inaczej odczuwał zmęczenie. Patrzyłem na Twoją jazdę nad morze, średnia ponad 20 km na godzinę i to chyba z wliczonymi postojami, ale nawet jeżeli nie, to jest to prędkość całkowicie poza moim zasięgiem, na takim odcinku, nawet po idealnym asfalcie, a co dopiero z odcinkami w terenie. Można i wybrać się na wycieczkę na dwóch Jubilatach z PRL-u, schodzić z roweru i podchodzić pod każdą górkę i też będzie fajnie, ale jeżeli ktoś z takim rowerem, wybierze się z kimś kto jedzie na kolarce, to to zwyczajnie nie wypali. Pamiętam jak robiłem z kumplem, pierwszą setkę w życiu, on też, byliśmy tak zmęczeni, że nie mogliśmy podjechać pod górkę koło Teatru Letniego, ale co ważne, obaj padaliśmy wtedy na ryj, więc jeden drugiego wspierał i mobilizował, a nie jeden drugiego gonił lub jeden na drugiego czekał. Ty chcesz jechać rowerem ze wspomaganiem, bo nie lubisz się męczyć, dla mnie taki rower jest wykluczony, z powodów ideologicznych, bo lubię się zmęczyć i chcę mieś satysfakcje, że to co przejechałem, faktycznie przejechałem wyłącznie swoją siłą. Tego nie da się pogodzić, a już na pewno na dłuższej trasie.